Dziś mała pętelka 150 km. Maków Podhalański, Zawoja, Skansen w Zubrzycy Górnej, Jordanów, Zakopianka (w korku)
Po drodze chciałem odwiedzić (prawie)księdza Natanka, ale źle skręciłem i nie chciało mi się wracać.
Na parkingu pod Zubrzycą spotkałem dwóch Słowaków (chyba) którzy już od czwartku w trasie byli na KTM-ach. Zaczęli od "moto gucii .. A nie ... " i coś tam pogadaliśmy na ile pozwoliła (nie)znajomość języków nad moim Euro. Trochę mi głupio, że nie pomlaskałem nad ich KTMami ale jakby to rzec troche dalej byli niż ja w kwestiach motocyklowych.
Przez prawie cała najdłuższą wieś w Polsce usilnie starałem się utrzymać 3000 ROM na 3-ce z uwagi na jadącą za mną kijankę ze srebrno niebieską maską.
Po drodze trafiłem też na jakiś festyn więc na wjeździe ze wsi zaliczyłem dmuchanie :D