Powietrze było zza sprężarki do kabiny. Ogrzewanie było, natomiast z chłodzeniem podczas kołowania i do startu tragedia. Szczególnie w WUK (wysokościowy ubiór kompensacyjny), który zakładało się do lotów do stratosfery i na loty na przechwycenie z naddźwiękową prędkością w WUK i Gsz (hełm). Po locie można było tak wylać z 0,5 litra potu. Latem tragedia. Do walki i na średni pilotaż wystarczyły PPK (spodnie przeciwprzeciążeniowe) - zapobiegały odpływowi krwi do nóg podczas walki powietrznej i przy wzrastającym przeciążeniu automat pompował i ściskane były nogi, tętnice itp. Tu ostatni lot MiGa z Zegrza do Poznania (nagrywał kolega z promocji):
https://www.youtube.com/watch?v=t59Z7nsf3PASwoją drogą z 10 lat temu analizowałem ilu pilotów zginęło od 1945 podczas szkolenia w PRL, chyba do 2010. Wyszło coś ok. 900, wiadomo, prasa unikała pisania o tych zdarzeniach, ale mam gdzieś zestawienia, wyliczenia itp.