Pewnego razu podkusiłem się kupić smar do wiercenia i gwintowania do swojego skrobania, no ale.. smar całkiem niezły i tani ale myśle no kupie smarowniczkę żeby sobie używać.. i kupiłem.. chińskie gówno haha, bo zależało mi żeby była mała, a rynek oferuje taką samą smarownice w różnych kolorach która pod marką yato kosztuje 80 a no name za 30, no to kupiłem noname.
Naładowałem smarem i nic, ni hu hu nic nie leci, smar się nie pojawia.. fajna smarownica myślę hehe, no ale... baza jest dobra - jak to z chińskimi narzędziami, może coś z tego wyjdzie. No i trochę poskrobałem i wyszło, smarownica ręczna z zasilaniem pneumatycznym z własnym zbiornikiem.
Jest jak jest i jak to bywa w zyciu koncepcje w środku roboty szlag trafił bo pojawiły się rzeczy, których domorosły słodowy nie zakłada, trochę więcej spawania niż zakładałem ale wyszło i nawet nieźle działa.
Jest to efektywne bo wystarczy jej 1.5 bara ciśnienia i już jest podawanie smaru, zbiornik ma 0.5L a smarownica 0,17L. Co do poprawy, no chińczyk zrobił tłoczek z normalnego gwoździa który przepuszcza smar bokami i wychodzi spustem aż hehe, technicznie ujmując będę wytaczał nową sekcje na podwójnym uszczelnieniu na wzór "twin lock umeta".
Następnie na wyjście trzeba drobić własnoręczny zawór kulowy bo ten który jest fabrycznie w sekcji to dno, 0.5 bara i nie odcina wycieku smaru wkurza to to strasznie... ale bedzie dobrze....
PS. już czajoza, te końcówki do smarownicy pod kalamitkę kulową to mają juz zawory kulowe zwrotne w sobie żeby właśnie nie wywalało smaru
, ale końcówka stożkowa do smarowania kalamitek płaskich nie posiada zaworu kulowego i tutaj już jest kwestia tego czy w samej smarownicy jest dodatkowy zaworek zwrotny, a w tym dziadostwie niestety nie ma