Poszedłem znowu do garażu bo mi wskazania temperatury nie dawały spokoju i wszystko ok, musiał termostat coś popuścić że ochłodziło czujnik.
Druga rewelacja, chiński kranik - siateczka działa jak ta lala, kranik już zapchany nie leci, a tak myślałem czemu on tak strzela.. myślę świeca, włączyłem na rezerwe ciut lepiej, trzeba będzie wyczyścić ale.... pamiętając zapach oleju Piotra to ściągnąłem wężyk paliwa z gaźnika na zimowy sen, dla spokojności.
No i łaże patrze... kuwwa plama oleju co jest, patrze na simer wałka, patrze tu tam luz nic nie cieknie....
zawsze tak jest że coś człowiek zostawi niezarkęcone, bez tego nie ma udanej naprawy... korek od spustu oleju siedział przykręcony na rękę
NO to już naprawiłem.. CX śpi do wiosny, jeszcze go odwiedze z kaniorem benzyny z dwa razy bo zbieram kase wlewam do motocykli po 5L