przez Lawender cx 650 € » 16 lis 2018, o 01:20
Spotkałem się z Optimistikiem w celu pożyczenia CDI. Doznałem szoku gdy zobaczyłem Jego maszynę. Piękności.
Podmienilem CDI i... nadal to samo g....o. Gorzej nawet bo nie chciał wogole zapalić. Myślałem że zwariuję.
Zacząłem kombinować. Po raz pończochy sprawdziłem wszystkie kable, konwektory, wygrzalem świece. Pomogło ale popiarduje. Kolega z Hondą CB siedzi jak troll jakiś i złośliwe jara fajki kręcąc głową.
Tknęło mnie. Przecież poprawiałem owijkę wychodzącą spod dekielka zapłonu. Wyrwalem i tak pęknięty zbiorniczek wyrównawczy. Rozkręcanie, wycieranie oleju z gorącego silnika, kompresor, szmaty, papiery, brake cleaner itd. Kolega nie mięknie, jara dalej.
Zaczynam gmerać. Jeden kabelek od aparatu zagięty i się najtaniej. Bypass. Odpalam i kupa. Szał!!!
Na odpalonym już dobrze ugrzanym silniku zaczynam delikatnie wyciągać spaghetti alternatorowo/zapłonowe. Nagle jeb. Strzał w wydechy i maszyna zaczyna rowniutko burczeć. Nie wierzę.
Odkręcam manetkę. 3000 równo, 4000 równo, szybkie 7000 równo. Aaaaaaa kurła. Jest.
Grzesiek troll się zakrztusił czternastym fajkiem ,,no teraz ryczy tak jak wcześniej, co tam zrobiłeś?"
Kurde, jeden kabelek, gdzieś w środku a tyle nerwów.
Sprawa jest prosta. Muszę zmienić całą instalację.