Właśnie przedwczoraj musiałem pożegnać się tymczasowo z maszyną. Stoi u rodziny niemal 100km ode mnie. Smuteczek. Odpaliła, pochodziła, padła nim się zdążyła rozgrzać. Objawy:
- brak iskry na obu świecach (po zdjęciu fajek też brak iskry na fajkach, więc nie wina świec)
- reszta instalacji (światła, sygnał, kierunki, stopy) sprawna
Odłączyłem 'zwieracza' (u mnie kabel z modułu gdy jest zwarty do masy, to odłącza zapłon) by upewnić się czy stacyjka/przełącznik nie są uszkodzone, nic... Ponieważ stało się to poza domem, nie miałem jeszcze okazji sprawdzić miernikiem cewek i regulatora (o ile ten na cokolwiek przy zapłonie może mieć wpływ). Nie mam pomysłu/wiedzy jak przetestować moduł (o ile się w ogóle da)... Czy na kablach idących z modułu do cewek powinien być prąd (bo nie ma) cały czas? Przy zapłonach z przerywaczem tak zdaje się było - przerwa była tylko by iskrę pieprznąć a tak to prąd był, na modułach to w ogóle się nie znam.
Wybieram się tam dziś za kilka godzin, kompletuję cokolwiek mi się może przydać do diagnozy i ewentualnie naprawy - miernik, klucze, instrukcję Haynes, zapasowe przewody. Jakieś porady?